Biblioteka w salonie Malczewskich

Biblioteka w salonie Malczewskich

Wybór i opis fotografii: Marta Wiktoria Trojanowska

Filia nr 2, ta sama, która mieściła się w prywatnym domu Stanisławy Bisikiewicz, na początku lat 80. została przeniesiona z odległego Młodzianowa do ścisłego centrum miasta. Od tego momentu wystarczyło wejść w przejazd bramny ogromnej kamienicy przy ul. Malczewskiego 8, skręcić w prawo i otworzyć drzwi, a już było się gościem… w salonie rodziny Malczewskich. A właściwie byłoby się gościem, gdyby udało się cofnąć w czasie o ponad sto lat… Może wtedy faktycznie zabłąkani czytelnicy spotkaliby młodego Jacka, pochylonego przy sztaludze i malującego w skupieniu błękitną suknię na portrecie siostry Heleny. A może malarz stanąłby właśnie w drzwiach, zmęczony podróżą z dalekiego Krakowa, i mijając czytelników bez słowa, rzuciłby się w ramiona ojcu, a potem matce do stóp. 

Teraz, po ponad stu latach, tak naprawdę niczego nie możemy być pewni. Choć kamienica przy ul. Malczewskiego 8 została na trwale połączona z historią rodziny malarza, nie wiadomo, czy to na pewno ten salon i jak często bywał tu młody Malczewski. Wiemy natomiast, że bywał, że przyjeżdżał do ukochanych rodziców, a bardzo potrzebujemy dowodów, pamiątek i rzeczy… 

A więc są. Biały piec kaflowy z bogatą koroną i zachwycający geometryczny plafon. Całe wnętrze z czasów Malczewskiego. A do tego twarz dorosłego artysty w pewnym ekslibrisie. Ale ekslibris zaprojektuje już współczesny malarz – Andrzej Minajew – i zdarzy się to wiek później, odkąd młody Jacek namalował siostrę w błękitnej sukni. 

Uroczyste otwarcie czytelni Filii nr 2 w domu (lub salonie) Malczewskich – jak określały jej lokalizację niemal wszystkie gazety i jak przywykło się mówić – miało miejsce w 1982 r. i zostało połączone z obchodami 60-lecia radomskiej książnicy. Aby utrzymać jeszcze mocniej klimat wnętrza, wykonane zostały stylizowane meble „z epoki”. Zachwycający plafon odnowiono. 

Na prezentowanej fotografii widać to stylowe wnętrze. Została zrobiona zapewne zaraz po oficjalnych przemowach, bo wszyscy zdążyli już usiąść i zasłuchać się w tym, co mówi lub czyta odwrócona tyłem do obiektywu wicedyrektor Danuta Tomczyk. Wzrok gości już dawno przebiegł po stylowej lampie wiszącej w centrum plafonu, bogatych sztukateriach i liniach krzeseł; teraz zamyśleni patrzą w dół albo w sobie tylko znanym kierunku. 

Otwarcie czytelni w „salonie Malczewkich” odbiło się szerokim echem wśród mieszkańców Radomia, a dla biblioteki miejsce to stało się powodem do ogromnej dumy. Entuzjazm podzielali także pisarze i literaci, którzy odwiedzali to miejsce i wpisywali się do bibliotecznej kroniki. Niemal w każdej pozostawionej dedykacji autorzy odwoływali się do magii miejsca. Anna Sztaudynger-Kaliszewicz, córka Jana Sztaudyngera, napisze o niej wręcz: najładniejsza i najmilsza biblioteka w Polsce. Patronat Jacka Malczewskiego będzie też zobowiązywał – w księgozbiorze zacznie się pojawiać coraz więcej książek o sztuce…

Taki stan rzeczy potrwa niecałe dziesięć lat. Zły stan techniczny całego budynku spowoduje, że filia w 1991 roku zostanie przeniesiona na osiedle Gołębiów. Mieszkańcy Śródmieścia stracą piękne miejsce, ale mieszkańcy Gołębiowa zyskają bibliotekę, której tu wcześniej nie było. I tylko meble… Te piękne stylowe meble staną także pod nowym adresem. Pracownicy będą o nich później mówić „meble z salonu Malczewskich”, powodując konsternację wśród gości i nieznających historii biblioteki mieszkańców. Wszak to myślowy skrót. Zostaną one przewiezione do Biblioteki Głównej dopiero przy okazji remontu budynku…

Pewne jest natomiast, że funkcjonowanie niezwykłej czytelni będzie już zawsze jedną z najpiękniejszych kart w historii radomskiej biblioteki. Instytucji, która ma szczęście i do niezwykłych ludzi, i do niezwykłych miejsc.

A plafon? Wciąż można go zobaczyć. Tylko śnieżnobiałe kafle ogromnego pieca pozostają zimne…