Pierwsze zdjęcie biblioteki
Wybór i opis zdjęcia: Marta Wiktoria Trojanowska
Jest rok 1927. Albo 1928. Nie wiadomo, bo kalendarz z „Płomyka”, który wisi na regale, został wydany dla uczniów i obejmuje rok szkolny.
Trzeci dzień miesiąca. Którego? Też nie sposób się już dowiedzieć, ale po ilości wyrwanych kartek z widocznego kalendarza dziennego można wywnioskować, że to początek roku i że słońce, które wpada przez ogromne okna, jeszcze nie ogrzeje nikogo zbyt mocno.
Pewne jest natomiast miejsce – parter oficyny przy ul. Żeromskiego 13. To tutaj w 1925 roku przydzielono Bibliotece Miejskiej pięć pokoi, przenosząc ją z ciasnego pomieszczenia Magistratu. Wreszcie znalazła się przestrzeń na prawdziwy magazyn, katalog i czytelnię. Ponad 6 500 tomów trafiło w godne warunki. Już w kolejnym roku księgozbiór powiększy się o kolejne 900 tomów. Rozwój biblioteki imponuje…
Florentyna Jakubczakowa (1874-1959) jest dumna. Widać tę dumę na jej spokojnej twarzy. Ma już ponad 50 lat, a do biblioteki, którą kieruje, przychodzi prawie 1 000 osób. Kocha to miejsce. Dba o nie całym sercem – widać tu przecież przemyślany układ wnętrza i biblioteczny porządek. Książki stoją równo na półkach, nalepki z numerami inwentarzowymi naklejono z matematyczną precyzją. Gdyby próbować wyobrazić sobie to zdjęcie w kolorze, uderzyłoby nas z pewnością ciepło drewna, kolorowe ogłoszenia i biel pieca kaflowego górującego nad pomieszczeniem. Jego korona jest prawdziwą ozdobą. Nie zgadniemy niestety, jakiego koloru są ściany (na pewno nie były białe) i jak duży jest drugi pokój. Widać jedynie stojący obok książek portret Władysława Reymonta. Dlaczego akurat jego? Portretów pisarzy mogło być więcej, tego już nie sposób ustalić. Noblista zaś zmarł zaledwie dwa lata wcześniej – być może więc właśnie dlatego. Nie wiadomo też, kim jest mężczyzna z fotografii stojącej za ladą, ani z tej wiszącej nad drzwiami.
Na tej pełnej szczegółów fotografii rzuca się w oczy coś jeszcze… Kierowniczka biblioteki jest jedyną siedzącą postacią. Dookoła niej stoją czytelnicy. Troje przy ladzie, jedna osoba za ladą (a może to nie czytelniczka, ale Zofia Batorówna, która pracowała od 1925 r. razem z Panią Florentyną?). Za ich plecami kilkunastoletni chłopiec przegląda książki. Ten wianuszek otaczających bibliotekarkę czytelników jest dość niespotykany w tamtych czasach, kiedy jeszcze nie było oczywistego już dzisiaj wolnego dostępu do bibliotecznych zbiorów… Tymczasem biblioteczna lada niczego tu nie oddziela. Scala raczej to wyjątkowe, przyjazne ludziom miejsce…
Nawet jeżeli zdjęcie jest pozowane (a tak zapewne było) – udało się uchwycić na nim coś, co bardzo porusza – Florentyna Jakubczak tak naprawdę wcale nie rzuca się w oczy. To czytelnicy, na których patrzy łagodnie, są bohaterami zdjęcia. I to oni są dla niej bezwzględnie najważniejsi. Czytelnicy i książki…
Żadna z osób utrwalonych na tej fotografii jeszcze nie wie, że za kilkanaście lat widne pomieszczenie z ogromnym napisem SZANUJCIE KSIĄŻKI zostanie zamknięte przez Niemców, a w lokal biblioteki trafi bomba, która zniszczy część zbiorów. Na razie Pani Florentyna patrzy z ufnością w przyszłość, a jej szlachetną twarz rozświetla słońce, które jeszcze nie ogrzewa…
Pierwsza i jedyna znana dotąd fotografia przedwojenna prezentująca wnętrze Biblioteki Miejskiej została odnaleziona w albumie „Opieka społeczna otwarta”, który znajduje się w zbiorach Czytelni Regionalnej Miejskiej Biblioteki Publicznej. Ten ogromny polsko-francuski album nie ma ani daty wydania, ani autora, można się jednak domyśleć, że został on wykonany ok. 1929 r., bowiem pod zdjęciem biblioteki podano strukturę czytelników dla tego właśnie roku (ogółem 1 054 osoby). Album można obejrzeć w całości w Radomskiej Bibliotece Cyfrowej, a kilkakrotnie eksponowana już przy różnych okolicznościach pierwsza fotografia biblioteki nie przestaje fascynować.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.