EWA PODSIADŁY-NATORSKA
Błękitne dziewczyny – fragment powieści
Chciałabym powiedzieć, że Robert się mylił. Niestety. Opinia o Radomiu krążąca po sieci była przygnębiająca – w jej ustaleniu pomogły mi podpowiedzi Google’a fachowo zwane autouzupełnianiem, które podobno odzwierciedlały najczęstsze wyszukiwania internautów.
Wpisałam „Radom to…” i Google dokończyły za mnie: wiocha, dziura; nie miasto, to stan umysłu; stolica zmęczenia (Robert był jednak dobrze poinformowany).
Dalej: „Radom nie jest poematem”, pytanie, czy Radom jest bezpieczny (no nie, Wysocki znowu miał rację!) albo w jakim jest województwie. Mazowieckim! – miałam ochotę krzyknąć do monitora. To była nietypowa (i nieco denerwująca) zabawa, która wciągnęła mnie na dobre – wolałam to od wspominania wydarzeń sprzed paru godzin, które zalegały w moim umyśle niczym nieświeży posiłek na żołądku. Od czasu do czasu natrafiałam na perełki typu „Najmądrzejsi ludzie pochodzą z Radomia”. Niewiele podpowiedzi było na temat radomianek, chyba że ktoś szukał przepisu na to pyszne ciasto. Natomiast o Polkach…
Polki to pasztety; materialistki; wieśniary; piękne biedaczki (że co, proszę?); brzydule; najładniejsze dziewczyny świata (ciekawy rozdźwięk); idiotki. Lecz to i tak był tylko czubek góry lodowej. Przeglądanie podpowiedzi było jednocześnie fascynujące i frustrujące. Czyli miałam jednak swoje 2F.
Wujek Google wyrzucał z siebie kolejne dziwaczne (i zazwyczaj smutne) hasła. Do „Polki są” dorzucił: łatwe; niedokochane (nowy wyraz w moim słowniku); wredne; najpiękniejsze; głupie; agresywne; zakompleksione. Gdy jednak natrafiłam na: „Dlaczego Polki nie lubią Polaków i wolą obcokrajowców”, ręce mi opadły i stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy.
Mówią, że głupota + ideologia to mieszanka wybuchowa, tymczasem okazało się, że głupota + internet to jeszcze gorsze zestawienie. Z tych poszukiwań zapamiętałam jednak dwa zdania (chociaż licząc podpowiedź ze słowem „niedokochane”, które wbiło mi się w umysł, to w sumie trzy):
„Radom to nie miasto, to stan umysłu”
oraz
„Polki są zakompleksione”.
Nagle ogarnęło mnie uczucie tak dziwne i tak piorunujące, że aż musiałam na chwilę złożyć głowę na poduszce i odetchnąć. Pomyślałam o żonie Roberta, o Madzi i Mini, Renacie Gołębiewskiej i Iwonie Bajeckiej. O wszystkich kobietach, które znałam dobrze i jedynie przelotnie. Pomyślałam o sobie.
Spotykam wiele atrakcyjnych, mądrych dziewczyn, które nie sprawiają wrażenia szczęśliwych. Nie umieją przyjmować komplementów, nie wierzą w siebie, nie są świadome swoich mocnych stron. Zrozumiałam, że kobieta powinna najpierw pogodzić się ze sobą, żeby móc wyznaczać sobie kolejne cele. Tylko w ten sposób można ruszyć z miejsca!
I nie ma znaczenia, czy się mieszka w Las Vegas, czy w Tychach, zarabia najniższą krajową na umowie o dzieło czy kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie, zajmuje mieszkanie socjalne czy apartament w centrum Warszawy. Tu chodzi o coś więcej. O odkrycie samej siebie i pogodzenie się z kobietą, którą się jest. Jak Renata. Jak Iwona. Jak moja mama.
Madzia byłaby szczęśliwsza, gdyby zaakceptowała swój wygląd i nie próbowała bez końca być kimś innym.
Mini byłaby szczęśliwsza, gdyby nie patrzyła na siebie oczami własnego męża.
Ja byłabym szczęśliwsza, gdyby… gdyby inne kobiety stały się szczęśliwsze. Gdyby radomianki zrozumiały, że Radom może być ich miejscem na ziemi, ich przystanią. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zbyt górnolotne, egzaltowane. Ale taka właśnie byłam! Dobrze się czułam we własnej skórze i kochałam Radom (nawet mimo tego, że mieszkały w nim gnidy pokroju Roberta Wysockiego). W zasadzie to mi teraz wystarczało. A poza tym to naprawdę nie chciałam, żeby Polki były zakompleksione.
Radom to stan umysłu.
Szczęście to stan umysłu!
Ewa Podsiadły-Natorska (ur. 1986) – pisarka, dziennikarka, blogerka. Radomianka z urodzenia i wyboru. Prowadzi wraz z mężem blog conatonatorscy.pl. Zadebiutowała powieścią Błękitne dziewczyny, w której „odczarowała” Radom. Wydała także powieści: Nie omijaj szczęścia, Wściekłe i Dwa jabłka Adama.