***
- Co się z Panem dzieje w czasie tej naszej społecznej kwarantanny?
- Izoluję się, ale brakuje mi spotkań autorskich, brakuje mi spacerów i przyrody, która się budzi. Piszę nadal z przyjemnością
- Czy powstaje coś nowego?
- Piszę teraz powieść, w której bohaterami są kapusty i ogórki. Dobrze mi się pisze, ale lepiej by było gdyby tej epidemii nie było. Nie maluję jednak, bo nie mam weny i żona jest niezadowolona, bo lubi jak stoję przy sztalugach.
- Czy to powieść dla dorosłych, czy dla dzieci?
- To jest powieść dla dzieci, chociaż myślę, że dorośli, zwłaszcza kobiety mogą mieć niezłą frajdę przy czytaniu. Kobiety mają duże poczucie humoru, większą wrażliwość i po prostu czytają książki.
- Czy możliwość ruchu na powietrzu, znoszenie kolejnych ograniczeń nie wpłynęły pozytywnie na wenę?
- Do setnej strony książka właściwie pisała się sama. Potem zaczęła się zaraza i moje kapustki i ogórki obraziły się na cały świat. Na szczęście mogłem wreszcie wyjść na spacer. Moi bohaterowie zaczęli się powolutku budzić, a nawet pojawili się nowi. Może niezbyt urodziwi, ale o wielkim sercu. Nie zdradzę o kim mowa. Nie powiem też, gdzie znajduje się mój baśniowy świat.
Myślę, że wkrótce siądę na rower (bez maski), a wtedy przywiozę w plecaczku pomysły, których wystarczy mi na jakiś czas.
- Czego Panu życzymy...
Z Wojciechem Krupą rozmawiała Ilona Michalska-Masiarz