Kilka słów od siebie przesłała również Izabela M. Krasińska...

***
Jestem w tej grupie szczęśliwców, którzy - pomimo pandemii – mogli i nadal mogą chodzić do pracy. I którzy tej pracy nie stracili, podobnie jak zdrowia. Na początku jak każdy z nas byłam przerażona i miałam wrażenie, że występuję w jakimś katastroficznym filmie. Oglądałam codziennie raporty o koronawirusie, śledziłam statystyki zachorowań i zgonów, a moje myśli były skupione jedynie na tym. Dojeżdżam do pracy komunikacją miejską, przez co mój strach był jeszcze większy. 
Mijały jednak kolejne tygodnie, a ja powoli oswoiłam się z nową - i już nie tak straszną - rzeczywistością. Przede wszystkim przestałam oglądać telewizję i wierzyć temu, co pokazują media. Od razu poczułam się zdrowsza, a moje myśli nie były już tak pesymistyczne. Zamiast zamartwiać się codziennie, czy zachoruje ktoś z moich bliskich i co dalej z nami będzie, skupiłam się na planach. Tych bliższych, ale i dalszych. Rozmyślam więc o nowej serii, którą zaczęłam właśnie pisać, ale także o remoncie mieszkania, jaki czeka mnie za kilka miesięcy. Brzmi trywialnie? Być może. To jednak moja odskocznia, ratunek dla udręczonych myśli, ale też nadzieja na lepsze jutro. I pojutrze. Że jeszcze będzie pięknie i normalnie.

Pandemia okazała się kubłem zimnej wody, jaki wylano na nasz skupiony na konsumpcji świat. Nagle okazało się, że możemy - a nawet musimy - obejść się bez wielu rzeczy. Przenieśliśmy się więc do Internetu, który zasypał nas setkami aktywności i rozrywek. Każdy z nas przyzna jednak, że wirtualny spacer po lesie to nie to samo co prawdziwa przechadzka wśród drzew. Nagle zatęskniliśmy za tym wszystkim, co dotychczas zwyczajnie… nie docenialiśmy. Poczuliśmy nostalgię za normalnością, bezpieczną i znaną nam codziennością. Nie wiem, czy świat, jaki znaliśmy, jeszcze wróci. W miejscach, gdzie dotychczas stały pewne siebie kropki, pojawiły się znaki zapytania. Praca, rodzina, plany na przyszłość… Koronawirus wszystko to zweryfikował, poddał bezlitosnej próbie. Życzę sobie i Państwu, abyśmy wyszli z niej (i wirusa przede wszystkim!) zwycięsko.

Z pozdrowieniami i życzeniami zdrowia
Izabela M. Krasińska